Turystyka

Pobyt żołnierzy radzieckich na Szpilówce

2018-12-04 12:40:57

Na początku lat 60-tych ubiegłego wieku tereny leśne pokrywające Wzgórza Bukowca, Szpilówki i Piekarskiej Góry penetrowane były przez nieznane osoby, wyposażone w urządzenia geodezyjno – pomiarowe. Kto i w jakim celu dokonuje pomiarów terenowych nie było wiadomo bo właściciele lasu nie byli poinformowani o żadnych prowadzonych działaniach. Po Iwkowej rozeszła się pogłoska, że pomiarów lasów dokonują geodeci i związane jest to z upaństwowieniem lasów chłopskich. Spowodowało to duże poruszenie. Mieszkańcy interweniowali zarówno w Gromadzkiej Radzie Narodowej w Iwkowej jak również w Powiatowej Radzie Narodowej w Brzesku. Rozpoczęła się też niekontrolowana wycinka drzew. Sytuacja nieco się unormowała gdy władze powiatowe zapewniły mieszkańców Iwkowej, że nie jest planowane upaństwowienie lasów chłopskich, a pomiary mają tylko charakter kontrolny.

Przez pewien okres czasu było spokojnie i ludzie zapomnieli o tych działaniach. Prawdopodobnie w 1962 roku kilku właścicieli lasów powiadomionych zostało, że część ich terenów leśnych (ok. 4 ha) zostały zajęte na cele wojskowe z zakazem wejścia na wyznaczony teren. Teren „wojskowy” zaznaczony został przecinką o szerokości 1,5 – 2,0 mb. wyraźnie zaznaczającą granicę pomiędzy lasami chłopskimi a terenem wojskowym. Po upływie pewnego czasu od wyznaczenia terenu wojskowego w rejon znajdującej się na Szpilówce wieży triangulacyjnej dotarły lekkie samochody terenowe, okazało się, że są to wojska radzieckie. Pojazdy oznakowane były godłem ZSRR – sierpem i młotem oraz czerwoną gwiazdą zwaną „czerwonoarmijską”. Żołnierze przystąpili do założenia bazy na Szpilówce.

W pierwszym etapie w rejonie drewnianej wieży zwanej „Patryją” postawione zostały namioty i pierwsza grupa wojskowa przystąpiła do budowy niezbędnych obiektów. Wykonane zostały zadaszone wiaty pod kuchnię polową, pomieszczenia gospodarczo – magazynowe, schronienia przed deszczem itp. Wykonywane były też ziemianki, które po początkowym okresie miały stanowić pomieszczenia dla wojska i sprzętu w okresie jesienno – zimowym. Część ziemianek wykonana była w prosty sposób tj. ściany boczne wykonane z desek, powała i podłoga również z desek. Ziemianki z wierzchu zabezpieczone były materiałem nieprzemakalnym „brezentem” ocieplone warstwą liści i igliwia oraz zamaskowane ziemią. Ziemianki te służyły jako pomieszczenia konieczne do wykonywania codziennych zadań wojskowych oprócz ziemianek prostych, na tym terenie wybudowane zostały ziemianki betonowe nazywane przez miejscową ludność „bunkrami”. Było ich kilka ale nie ma dokładnego potwierdzenia ich ilości. Przypuszcza się, że w betonowych bunkrach znajdowały się urządzenia radiowo – lokacyjne, agregaty prądotwórcze itp. Baza wojskowa na Szpilówce obejmowała rejon wspomnianej „ Patryi” i zbocze góry poniżej wieży opadające w kierunku południowym w stronę Iwkowej.

Po pewnym czasie, być może po złożeniu meldunku o wykonaniu pierwszego etapu prac, czyli założenia bazy i stworzenia odpowiednich warunków do wykonywania określonych zadań wojskowych przez Iwkową przejechała kolumna składająca się z dużych samochodów ciężarowych o napędzie na cztery koła. Samochodami tymi dostarczone było do bazy konieczne wyposażenie. Obserwujący przejeżdżającą kolumnę ludzie widzieli różne wyposażenie jak m.in. wielkie cysterny na paliwo, jakieś silniki, elementy metalowe itp. Samochody z tym wyposażeniem docierały do bazy na Szpilówce drogą gminną zwaną „Skotnica”, a następnie drogami leśnymi do wyznaczonego celu. Skotnica była drogą gruntową z miejscowym utwardzeniem kamieniem polnym, a także grubym siutrem (żwirem). Była to typowa droga transportu rolnego, która służyła miejscowym rolnikom do dojazdu do pól uprawnych i lasów. Drogą tą wywożono m.in. obornik, a zwożono plony rolne, zboża okopowe itp. Transport rolny wykonywany był przez zaprzęgi konne na wozach drewnianych z kołami okutymi metalową podkowiarką, do ciągnięcia wozów wykorzystywano też krowy zaprzęgnięte w jarzmach. Do Iwkowej w tym czasie docierał już postęp cywilizacyjny. W 1961 roku popłynął prąd i zaczęły pojawiać się pierwsze ciągniki „Zetor”a także „Ursus 125”.

Pierwsza kolumna samochodów ciężarowych ze względów na posiadany ładunek musiała dotrzeć na miejsce przeznaczenia, czyli bazy na Szpilówce. Trudne warunki drogowe powodowały, że przejazd był niezwykle trudny. Samochody poruszały się powoli, grzęzły, kopały się w powstających koleinach. Wojskowi stosowali różne metody podciągania samochodów w górę. Podciągano samochody przy pomocy lin, najskuteczniejszym sposobem było podciąganie samochodów przy pomocy lebiodki. W drogę wbijano duże metalowe sztangle do których przymocowywana była lebiodka i w ten sposób podciągano powoli samochody o kilka albo nawet kilkanaście metrów w górę.

Lebiodki przywiązywano też do drzew rosnących przy drodze Skotnica i następnie do drzew rosnących w lesie. Pierwszy transport wyposażenia trwał około tygodnia, zanim samochody z ładunkiem dotarły na miejsce przeznaczenia. Dostarczenie wyposażenia umożliwiło budowę bazy zasadniczej na Szpilówce. Poniżej „Patryi” przed zboczem góry postawiony został maszt metalowy zwieńczony u góry metalowymi elementami w różnym kształcie od iglic do półkolistych i kolistych obręczy. Były jak to się później okazało anteny radiowe i radiolokacyjne. Na szczycie masztu po zmroku paliły się dwa światła, jedno białe – nieruchome i drugie czerwone pulsujące oraz sprawiające z oddali wrażenie światła obracającego się wokół własnej osi. Zaczęły pracować agregaty prądotwórcze, które bezustannie dostarczały prąd do zamontowanych urządzeń. Warkot agregatorów wyraźnie słyszany był w znacznej części Iwkowej a przy odpowiedniej cyrkulacji powietrza praca agregatorów słyszana była w Porąbce Iwkowskiej, Wojakowej, a nawet mówili o tym mieszkańcy Dobrociesza. I tak warczały te agregaty przez okres ok. 4 lat.

Co pewien czas przez Iwkową przejeżdżała znów kolumna samochodów ciężarowych, w odstępach około 2 – 3 miesiące. Dostarczane było głównie paliwo i niezbędne zaopatrzenie. Samochody te nie jechały już do bazy, ale swoje miejsce postoju miały na gruncie gromadzkim przy początku drogi Iwkowa – Skotnica. W tym miejscu samochody ciężarowe stały z reguły kilka dni. Paliwo i wyposażenie przewożono do bazy mniejszymi, lżejszymi samochodami terenowymi, nie było tu żadnych obiektów zapewniających dobre warunki bytowania. Żołnierze gotowali jedzenie, podgrzewali w wolno stojących dynarkach, które przywozili ze sobą a spali i odpoczywali w kabinach samochodowych. Po przetankowaniu i opóźnieniu ładunków, kolumna samochodów ciężarowych wyjeżdżała z Iwkowej, by znów wrócić z kolejnym transportem za pewien czas, zapewne w miarę występujących potrzeb. Miejsce na gruncie gromadzkim stanowiło okresowy punkt przeładunkowy.

Teren bazy na Szpilówce nie miał żadnego ogrodzenia. Granice bazy wyznaczała przesieka leśna i wywieszone tablice o treści: „ Teren wojskowy wstęp wzbroniony”. W początkowym okresie pobytu żołnierzy radzieckich zajęty przez nich teren omijany był z daleka przez mieszkańców wsi. Ludzie bardzo nieufnie zapatrywali się na „ruskich”. Jednak dosyć szybko doszło do nawiązania kontaktów pomiędzy ludnością Iwkowej a „ruskimi”, i z biegiem czasu zawiązywały się coraz większe znajomości. Żołnierze radzieccy swobodnie poruszali się po wsi. Przychodzili na zabawy do świetlicy wiejskiej i na różne spotkania z zapoznanymi mieszkańcami, dużo osób odwiedzało też teren bazy z wyłączeniem niewielkiego obszaru na który nikt nie mógł być wpuszczony. Był to rejon zamontowanego masztu i urządzeń tam pracujących.

Ilość żołnierzy przebywających w bazie na Szpilówce nie jest dokładnie znana. Według informacji przekazywanych przez świadków tych wydarzeń było ich kilkunastu być może nawet ponad 20 osób. Prawdopodobnie wystarczyło to na niezbędne zmianowe zapewnienie obsługi pracujących urządzeń. Był oczywiście dowódca placówki, kucharze, zaopatrzeniowcy i inni pracownicy administracyjni. W większości byli to młodzi żołnierze w początkowym okresie pełnienia służby wojskowej. Wyróżniali się narodowością i odmiennością kulturową. Była to mieszanina ludzi z różnych rejonów Związku Radzieckiego z obszaru europejskiego jak i Republik Kaukaskich i Dalekiego Wschodu. Widoczna była ich różnica kulturowa i religijna. Część z tych żołnierzy z szacunkiem odnosiła się do obrazów religijnych znajdujących się w domach, inni na widok obrazów, a zwłaszcza obrazów Matki Boskiej byli wyraźnie zażenowali i swoją dezaprobatę wyrażali w swoim ojczystym języku. Przypuszczano że byli to wyznawcy islamu lub innych religii Dalekiego Wschodu. Przez cały czas pobytu żołnierzy radzieckich w bazie na Szpilówce stosunki pomiędzy miejscową ludnością a „ruskimi” układały się dobrze. Nie dochodziło do żadnych incydentów, bójek czy innych nieporozumień, było to o tyle zaskakujące, że od pokoleń w Iwkowej trwał konflikt wewnętrzny i każda zabawa w zasadzie kończyła się bijatyką pomiędzy „ Nagórzokami” a „Nadolokami” i były także wielkie bijatyki z „Kąconiokami”. Z „Ruskimi” było spokojnie. Pomiędzy miejscową ludnością a żołnierzami radzieckimi prowadzony był handel, a raczej wymiana towarowa. Pierwszoplanowym towarem była ropa sprzedawana dla rolników w ustalonym stosunku 1:100 Za 1 litr wódki Rosjanie dawali 100 litrów ropy pod warunkiem, że był to mocny „bimber”, a nie licha i byle jaka wódka monopolowa. Ruscy pili na potęgę i znany był ich rytuał picia. Nie uznawali żadnych kieliszków ani literatek. Do picia wódki używali szklanych pojemników po musztardzie, a zawartość tego pojemnika opróżniali „bez oddechu” za jednym razem, odstawiając musztardówkę po następną porcję, nie używali żadnego „przepitku” ani herbaty ani krachli, wody czy innego napoju. Twierdzili, że jest to „ne charaszo” tj. niedobrze. Po wypiciu wódki lubili przekąsić. Ich ulubioną przekąską była pajda wiejskiego pieczonego na zakwasie chleba. Łamali duże kawałki chleba i wkładali do ust. Długo ten chleb żuli tak jak w późniejszych latach żuto gumę do żucia w zależności od ilości wypitych musztardówek uzależnione było dalsze postępowanie z przeżutym chlebem. Początkowo dyskretnie wyjmowali go z ust i wkładali do kieszeni munduru. W miarę dalszego konsumowania „bimbru” zmieniała się sytuacja i przeżuty chleb wypluwany był gdzie popadnie, przeważnie na podłogę ale też przylepiał się do ścian. Smakołykiem dla „ruskich” była spyrka czyli słonina, kroili ją całymi kawałkami i zajadali obojętne czy była świeża czy starsza solona. Przy piciu „bimbru” używali jej dużo i prawie że każdy „ruski” nosił w kieszeni bluzy kawał spyrki „na wszelki wypadek” . Drugim wymiennym towarem były wojskowe suchary. Opakowane były w czysty papier przypominający pergamin. Były doskonałe w smaku i bardzo za sucharami przepadały dzieci a i dorośli chętnie je zajadali. Były osoby co suchary drobiły na talerz i zalewały gorącym mlekiem. Była to podobno wspaniała „drobionka”. W przypadku sucharów nie było normy wymiennej. Za odpowiednią ilość wiejskiego chleba „ruscy” dawali paczki sucharów. Czasami dochodziło do targów, że zbyt mała ilość sucharów przekazana została np. za pół bochenka chleba. Sprawę zawsze załatwiano ugodowo. Gdy żołnierze radzieccy na stałe opuszczali Iwkową to wielu mieszkańców tego żałowało, mówiono, że były nawet takie osoby co za „ruskimi” płakały. Nie było przecież darmowej ropy oraz sucharów. W bazie na Szpilówce działała kuchnia polowa typowa w tym czasie na wyposażeniu wojska. Jak wynika z opowiadań ludzi, którzy byli na terenie bazy kuchnia polowa była zadaszona, co chroniło ją od nieprzyjaznych warunków atmosferycznych zwłaszcza opadów deszczu czy śniegu, i z trzech stron obita deskami tylko od strony wschodniej była całkowicie odkryta. Głównym pożywieniem były zupy przygotowane z koncentratów ale także z surowców przywożonych przez zaopatrzeniowców podobno z hurtowni spożywczej w Brzesku. Używano dużą ilość gotowanych ziemniaków, na pewno były też dania mięsne i jarskie. Najsmaczniejsza była wojskowa grochówka. W bazie wojskowej na Skotnicy nie było stałej kuchni polowej tylko przenośne dynarki opalane drewnem. Menu było pewnie podobne jak na Szpilówce. Ciekawostką jest to, że żołnierze rosyjscy jedli surowe buraki pastewne pokrojone w talarki. Buraki te były paszą dla inwentarza żywego i nikt chyba w Iwkowej nie próbował nawet jak smakują buraki pastewne. „Ruscy” uważali je za przysmak konsumowany po obiedzie jako deser. Jeden z mieszkańców Turkowa często chodził w porze obiadowej do bazy tymczasowej właśnie na konsumpcję talarków z buraków pastewnych i podobno mu bardzo smakowały. Ulubioną potrawą była spyrka z chlebem, spyrka do wódki, spyrka na sucho, spyrka świeża, spyrka solona – jednym słowem spyrka jako znakomity przysmak.

Wojska radzieckie w bazie na Szpilówce przebywały około 4 lat. Dokładna data wyjazdu wojsk z bazy nie jest możliwa do ustalenia. W przeprowadzonych rozmowach z mieszkańcami Nagórza zarówno w latach dawniejszych jak i teraz wynika wniosek, że akcja opuszczania bazy miała miejsce latem 1966 roku. Byłem wtedy w wojsku ale nie mogę skojarzyć sobie tego wydarzenia. Nastąpiła taka chwila, że do Iwkowej zmierzała znów kolumna samochodów ciężarowych, nie wiozły one żadnego ładunku, były puste i nie zatrzymały się na Skotnicy ale pojechały na Szpilówkę. Po demontażu urządzeń na Szpilówce baza opustoszała. Po upływie 2 lat Rosjanie ponownie nagle pojawili się na Szpilówce. Ponownie zmontowany został maszt i ruszyły agregaty. Jak się potem okazało związane było to z inwazją wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji. Mówiono powszechnie, że zlokalizowany został na Szpilówce węzeł radiolokacyjny służący wojskom Układu Warszawskiego. Po zażegnaniu sytuacji przewrotowej w Czechosłowacji .wojska radzieckie opuściły Szpilówkę zabierając ze sobą przywieziony sprzęt. Czerwonoarmiści pojawili się jeszcze raz w bazie na Szpilówce i było to prawdopodobnie latem 1970 roku. Przypuszczalnie zabrane były ostatnie elementy wyposażenia. Było tylko kilka samochodów ciężarowych i lekkich. Po 2 – 3 dniach pobytu żołnierze radzieccy odjechali i już nigdy nie pojawili się w tym rejonie.

Ciekawość ludzka powodowała, że po pierwszym odjeździe Rosjan rozpoczęła się penetracja terenu bazy. Początkowo brakowało ludziom odwagi, ponieważ krążyła pogłoska, że cały teren bazy został zaminowany. Pierwsi śmiałkowie „rozminowali teren” wrzucając ciężkie kamienie, a także ciężkie metalowe odważniki, młoty itp. Nigdzie nic nie wybuchło. Pierwsze penetracje terenu bazy wykonywała miejscowa ludność, przekopywano teren, korzystano z urządzeń wykrywających metale. Jednak nikt nigdy nie pochwalił się żadnym wartościowym znaleziskiem. Natrafiono tylko na łuski, uszkodzone sprzączki, guziki itp. Jak opowiadali mieszkańcy tego rejonu w późniejszych latach w rejonie bazy pojawiali się pojedynczy lub grupowi poszukiwacze wyposażeni w dokładne mapy terenu oraz różnego rodzaju urządzenia. Nic jednak nie wiadomo o żadnych znaleziskach czy odkryciach.

Co było w bazie na Szpilówce ? O tym co było w bazie na Szpilówce krążyło wiele opowiadań i wszystkie podobno prawdziwe. Jedni twierdzili, że budowane były tam schrony przeciwatomowe, bo na własne oczy widzieli ogromną ilość betonu przewożonego na samochodach oraz elementy żelbetonowe a nawet drzwi do schronów. Krążyła też wersja, że zamontowana jest tam wyrzutnia rakiet dalekiego zasięgu. Byli też tacy, co widzieli na własne oczy wystrzeliwane rakiety z bazy na Szpilówce. /Potwierdza to sołtys z Dobrociesza, który podobno widział osobiście 3 rakiety wystrzelone ze Szpiówki do przelatujących samolotów/. Było też wiele innych wersji wykorzystania bazy na Szpilówce. Najzabawniejszą zaś była informacja, że jest tam budowana platforma startowa dla statków kosmicznych, co dla niektórych było w pełni wiarygodne. Przyjazd Rosjan nastąpił po pierwszym locie człowieka w kwietniu 1961 roku i okrążeniu orbity ziemskiej przez Jurija Gagarina a następnie lot w kosmos Walentyny Tierszkowej. / Cała Polska śpiewała z Karin Stanek przebój „Walentyna twist”. Ogłoszono nawet zapisy chętnych na lot w kosmos z pierwszeństwem dla mieszkańców Iwkowej. (Zapisy prowadził Aleksander Jasnos ze Ślufina). (W połowie lat 90 syn Aleksandra, Andrzej po przeprowadzonych badaniach przez Geofizykę Kraków potwierdzających budowę rafinerii na jego gruncie zapisał do pracy w tej rafinerii podobno ponad 130 osób/ Wersja pułk. Stanisława Kamińskiego.

Wydaje się, że prawdziwa jest wersja opowiadana przez pułkownika Stanisława Kamińskiego, który ożenił się w Iwkowej chyba w 1960 roku z Ireną Wojtas. Moi rodzice oraz siostra Irena byli na tym weselu jako zaproszeni goście z sąsiedztwa. Ja byłem obserwatorem uroczystości. Kamiński posiadał stopień porucznika i wziął ślub kościelny w asyście oficerów, pomimo że nie uzyskał zgody na ślub kościelny ani od dowódcy jednostki jak i dowództwa garnizonu. Sprawa wyszła jednak na jaw na wskutek donosu mieszkańca Iwkowej L.S., który doniósł do Służby Bezpieczeństwa w Brzesku, o tym, że porucznik Kamiński w mundurze wojskowym oraz asyście oficerskiej wziął ślub kościelny, który udzielony został przez ks. Piechotę ,Błyskawicznie ruszyła operacja wyjaśniająca.( Kserokopię donosu oraz inne dokumenty z tym związane czytałem w domu Kamińskich). W wyniku tych czynności porucznik Kamiński zdegradowany został do stopnia szeregowca i wydalony z Ludowego Wojska Polskiego. Przez 8 lat pracował jako magazynier w hurtowni spożywczej. Po pewnej „odwilży” w 1968 roku wojsko przypomniało sobie o Kamińskim i wcielony został ponownie do wojska. Przywrócono mu stopień porucznika, a następnie awansował stopniowo aż do stopnia pułkownika. Był dowódcą jednostki wojskowej w Kłaju i Krakowie, a następnie oficerem sztabowym garnizonu Kraków. Po przejściu na emeryturę przez prawie 20 lat przebywał w Iwkowej. Mieszkaliśmy w pobliżu i z pułkownikiem „Stasiem” widywaliśmy się i rozmawialiśmy prawie codziennie.

Baza wojskowa na Szpilówce wg informacji przekazywanych przez płk. Kamińskiego była jedną z kilku baz stanowiących łączność radiową między dowództwem armii rosyjskiej na Ukrainie, a bazą wojsk rosyjskich stacjonujących w Legnicy. Łączność pomiędzy tymi jednostkami prowadzona była drogą telefoniczną (kablową) oraz telegraficznie. W okresie „Zimnej Wojny” nasiliły się działania szpiegowskie zarówno ze strony USA i sojuszników jak i ze strony ZSRR i Układu Warszawskiego. Zarówno rozmowy telefoniczne kablowe jak i telegraficzne, pomimo że były szyfrowane w bardzo prosty sposób wychwytywane były przez szpiegów z obydwu stron. Naukowcy poszukiwali nowych form komunikacji. W tym przypadku wybrana została forma łączności radiowej w zakresie fal krótkich. Przekazywanie informacji w pasmach krótkich wymagało posiadania odpowiednich przekaźników. Zasięg wybranych pasm sięgał nieco ponad 200 km. Z tego względu co ok. 200 km budowany był kolejny maszt łączności radiowej. Jak opowiadał płk. Kamiński pierwszy taki maszt na terytorium Polski znajdował się w okolicach Przemyśla, następny w okolicach Jasła, kolejny w okolicach Brzeska tj. na Szpilówce i dalej w okolicach Wadowic (na północ od Wadowic) oraz przez Górny i Dolny Śląsk do Legnicy. Maszty łączności radiowej były przekaźnikami informacji, a także wyposażone były w urządzenia zagłuszające, utrudniające wychwycenie przez szpiegów treści przesłuchanych, meldunków, rozkazów itp. W tym czasie było to rozwiązanie nowoczesne ale po kilku latach zostały opracowane nowe metody komunikacji i dotychczasowa metoda przekazu wyparta została przez nowe technologie

Stefan Szot

Opracowanie na podstawie własnych wiadomości, zapisków i notatek sporządzonych przed kilkunastu laty, także na podstawie licznych rozmów z ludźmi jak np. płk. Kamiński i doprecyzowane na rozmowach przeprowadzonych w ostatnich dniach.



Stefan Szot Iwkowa 29-30 11 2018 r